Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 10970
Zalogowanych: 17
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Zielone płuca Jeleniej Góry

Poniedziałek, 26 lutego 2018, 7:23
Aktualizacja: Wtorek, 27 lutego 2018, 8:47
Autor: Stanisław Firszt
Jelenia Góra: Zielone płuca Jeleniej Góry
Fot. Archiwum S. Firszta
Wiele miast na świecie „dusi się” od smogu. Niechlubnym liderem wśród nich jest stolica Dolnego Śląska – Wrocław. Jelenia Góra leżąca w kotlinie też ma problemy z zanieczyszczonym powietrzem. Widać to ze szczytów Karkonoszy, a także z Kapeli, kiedy zjeżdża się do stolicy naszego regionu, nad którą wisi szara chmura dymów. Ratunkiem dla mieszkańców są znajdujące się tutaj tereny zielone – parki, ogródki przydomowe, nieużytki i przede wszystkim ogródki działkowe.

Ogródki działkowe, zajmują czołowe miejsce jeśli chodzi o powierzchnię wśród terenów zielonych na terenie Jeleniej Góry. Wyprzedzają: parki, cmentarze, ogródki przydomowe i nieużytki. Istniały i istnieją na terenie miasta od bardzo dawna. Jeszcze w czasach, kiedy Hirschberg (Jelenia Góra) otoczone było murami i fosą. Na przedmieściach bogaci mieszczanie budowali swoje wille z ogrodami, sadami i parkami. Tam też, za pozwoleniem rady miejskiej, swoje ogrody i sady posiadały szpitale i przytułki, a uprawiane na nich rośliny i owoce wspomagały garkuchnie dla ubogich, chorych i potrzebujących. Wraz z rozwojem miasta i stopniowym zajmowaniem tych uprawnych terenów pod zabudowę, ogrody i sady przenoszono coraz dalej od centrum, choć niewielkie tereny pod uprawę pozostawały tu i ówdzie wśród zabudowy miejskiej, np. ogródek proboszcza przy kościele Erazma i Pankracego.

Istniejące do dzisiaj ogrody działkowe, wg źródeł historycznych, wywodzą się z okresu po wojnach napoleońskich, kiedy to znaczna część ludności europejskiej zbiedniała, tak w wyniku zniszczeń, jak i upadku manufaktur i rozwoju przemysłu, na początku wieku pary. Jak się przypuszcza, dla wspomożenia biedoty miejskiej władze miast wydzielały działki gruntu poza miastem, aby bezrobotni, biedni mieszkańcy mogli tam uprawiać warzywa, które pozwalały im nie głodować. Ogrody zakładano później celowo przy większych miastach, dla robotników wielkich zakładów przemysłowych.

Ruch pracowniczych ogrodów działkowych wytworzył się na terenach przemysłowych, szczególnie Europy Zachodniej. A było to w czasach, kiedy Polski nie było na mapach. Przyjmuje się, że pierwszy na ziemiach polskich ogród działkowy („działkowy”, bo wynikający z podziału przydzielonego na ten cel gruntu, „działka” to wydzielony skrawek) powstał w 1824 roku w Koźminie, w Wielkopolsce (w Wielkim Księstwie Poznańskim). Inne źródła podają, że pierwsze takie ogrody utworzono w Grudziądzu, w 1897 roku (na terenie Królestwa Pruskiego). Faktem jest, że działo się to za czasów i na terenie Królestwa Pruskiego lub II Cesarstwa Niemieckiego. Polscy działkowcy w 2017 roku, obchodzili hucznie 120-lecie powstania ogródków działkowych, ale rocznica ta dotyczyła nie kraju, ale ziem które obecnie zajmuje.

Polski ruch działkowy rozpoczął się zaraz po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. W trudnych czasach tworzenia się państwa i wielu niedostatków, ogródki działkowe były ważnym elementem wspomagania zaopatrywania się ludności w podstawowe produkty żywnościowe. Na działkach nie tylko uprawiano warzywa i owoce, ale też hodowano zwierzęta. Polski Związek Działkowców był znaczącą organizacją w okresie międzywojennym, liczącą się wśród podobnych na terenie Europy. Ogródki działkowe pomogły też przetrwać ludności polskiej podczas II wojny światowej i tuż po jej zakończeniu.

Ludność polska przybywająca na tzw. Ziemie Odzyskane zajmowała na tym terenie ogródki działkowe funkcjonujące tu wcześniej. Później założono jeszcze wiele nowych, szczególnie tam, gdzie były lub tworzono nowe, duże zakłady przemysłowe. Plony z działek wzbogacały ubogą kuchnię w czasach komunizmu, pozwalały na wypoczynek i rekreację oraz dawały namiastkę prywatności (posiadania czegoś swojego w dobie kolektywizacji i upaństwawiania). Był to fenomen „polskiego socjalizmu”, który tolerował indywidualne gospodarstwa rolne na wsi i namiastkę „prywatnych” gruntów, m.in. działek.

Tak też było w Jeleniej Górze. Do dzisiaj ogrody działkowe (niektóre) noszą nazwy mówiące o tym, kto nimi niegdyś się zajmował: „Kolejarz” (pracownicy stacji PKP Jelenia Góra), „Chemik” (pracownicy „Jelchemu”), „Farmacja” (pracownicy Polfy-Jelenia Góra), „Włókniarz” (pracownicy „Anilux-u), czy „Wiarus” (pracownicy Garnizonu Jelenia Góra). Były to wówczas Pracownicze Ogrody Działkowe. Zgodnie z ustawą o rodzinnych ogrodach działkowych z 13 grudnia 2013 roku, przekształcono je w Rodzinne Ogrody Działkowe. Skupiają one dzisiaj działkowców i wszystkie ogrody należące do Polskiego Związku Działkowców. W Polsce ogrodów takich jest prawie 5.000, które obejmują prawie 1.000.000 działek. Pod tym względem jesteśmy jednym z potentatów europejskich i światowych, przewyższają nas tylko Niemcy. Ogrody działkowe funkcjonują także: we Francji, w Wlk. Brytanii, Szwecji, Danii i USA. W Luksemburgu mieści się Międzynarodowe Biuro Ogródków Działkowych i Rodzinnych skupiające 15 związków narodowych, do których należy łącznie 3 mln działkowiczów (w tym ok 1 mln w Niemczech i 1 mln w Polsce).

Ruch podobny do „działkowego” wykształcił się także w krajach byłego ZSRR, gdzie popularne są tzw. „dacze”, choć ich charakter jest nieco odmienny od tych na Zachodzie.

W Polsce działkowcami są przede wszystkim emeryci i renciści (50% ogółu), następnie robotnicy (20%) i inteligenci (20%) oraz inni (10%). Z tego też powodu, w sposób naturalny liczba uprawianych działek sukcesywnie zmniejsza się. Ma na to wpływ także zmiana sposobu spędzania wolnego czasu, rosnący dobrobyt (warzywa i owoce dostępne są we wszystkich sklepach), niechęć młodych do zajmowania się ziemią, a także brak czasu, który stał się w naszych czasach deficytowym towarem. Ogródki działkowe, kiedyś podzielone na grządki uprawne (warzywa i kwiaty) i mini sady (drzewa i krzewy owocowe), ostatnimi laty przybierają postać „mini parków”, „mini ogrodów botanicznych” i pełnią przede wszystkim rolę miejsc rekreacji.

Jelenia Góra praktycznie z każdej strony otoczona jest ogrodami działkowymi, które spełniają ważną rolę zielonych płuc naszego miasta. Dają zadowolenie i wypoczynek tysiącom obywateli. Ogrody działkowe są: na północ od szpitala przy ul. M.K. Ogińskiego, nad Kamienną na południe od dawnego „Anilux-u”, przy ul. Króla Władysława Jagiełły, na południe od Wzgórza Krzywoustego, nad Bobrem przy ul. Flisaków, przy Rakownicy na południowy - zachód od Dworca Zachodniego, przy ul. Nowowiejskiej i Leopolda-Staffa, przy basenie miejskim, przy ul. Mickiewicza na południowy - wschód od Stawu Mickiewicza, a także na południowy - zachód od tego stawu, jadąc ul. Mickiewicza i ul. Sudecką na południowy - wschód od starego cmentarza, na południowy wschód od Dworca Kolejowego, za dawnym hotelem „Sudety” i na Zabobrzu.

Te Rodzinne Ogrody Działkowe mają dużo mówiące nazwy, oprócz podanych: „Kolejarz”, „Chemik”, „Farmacja”, „Wiarus” i „Włókniarz”, są też „Godzisz”, „Jelonek”, „Nad Potokiem”, „Zabobrze”, „Krokus”, „Tulipan”, „Południe”, „Zachód”, określające przeważnie miejsce gdzie się znajdują. Na ich terenie jest wiele pięknych działek, wspaniale urządzonych i utrzymanych, z alejkami, altanami, a nawet małymi zbiornikami wodnymi. Od wiosny do jesieni rozkwitają, dając pożytek dla milionów owadów (w tym pszczół), owocują i upiększają nasze miasto, a przede wszystkim wytwarzają tak potrzebny nam tlen, a jednocześnie są schronieniem dla wielu tysięcy dzikich zwierząt.

Niestety wiele działek leży dzisiaj odłogiem, altany są rozkradane i dewastowane. Często, czasowo zajmują je bezdomni. Niejednokrotnie budowle te płoną i są grobem dla ich tymczasowych mieszkańców. Grządki na tych działkach zarastają, krzewy i drzewa owocowe dziczeją. Nieporządni działkowicze robią z nich praktycznie śmietniki. Swoje działki utrzymują w czystości, a brudy, śmieci i rupiecie wyrzucają do opuszczonych, najbliższych działek. Są to przerażające praktyki niegodne miana „działkowca” i tworzą nieciekawe widoki, które świadczą o naszej naturze ludzkiej (polskiej) i bezradności zarządów. A przecież było kiedyś inaczej i tak niewiele trzeba, żeby było czysto i przyjemnie. Czy niechlujstwo i brud muszą nas otaczać?

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (24)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę do teatru?

Oddanych
głosów
506
Tak
24%
Nie
41%
Czasami
25%
Nie chodzę
11%
 
Głos ulicy
Nie chodzę do fryzjera, bo fryzjer przyjeżdża do mnie
 
Miej świadomość
100 konkretów (zrealizowano 10%): SUKCES czy PORAŻKA?
 
Rozmowy Jelonki
Przebudowy i remonty
 
Kilometry
Pociągiem do Karpacza już w czerwcu
 
Aktualności
Życzenia dla mieszkańców Piechowic
 
Polityka
Z pustego i Salomon nie naleje
 
Kultura
Zagrali w Podgórzynie
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group