JELENIA GÓRA: Zabił kolegę, bo nie dał matce wódki. Posiedzi ćwierć wieku w celi
Aktualizacja: 8:53
Autor: Angela
Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze wydał wyrok bardzo szybko jak na sprawę o morderstwo. Postępowanie trwało tylko trzy miesiące. W trakcie dwóch rozpraw przesłuchał wszystkich świadków i oskarżonego, zapoznał się też z „bogatą kartoteką karną” sprawcy.
Marek J., mieszaniec Kamiennej Góry, był bowiem karany aż szesnaście razy, w tym m.in. za rozboje, czyny przeciwko mieniu, jazdę po pijanemu, kradzieże, znęcanie się nad psem swojej matki, którego najpierw kilkakrotnie uderzył siekierą, a następnie wyrzucił z drugiego piętra przez okno.
Sprawca od początku nie przyznawał się do zabójstwa Tadeusza T. Twierdził, że był w mieszkaniu swojej matki, ale nikomu nic nie zrobił. Świadkiem zabójstwa była jednak jedna z uczestniczek libacji, która zeznała jak było naprawdę. Sąd dał wiarę temu, co powiedziała.
Feralnego dnia w mieszkaniu matki Marka J. w Kamiennej Górze zebrała się grupka znajomych od kieliszka: konkubina zabójcy, Tadeusz T. i jego znajoma oraz matka sprawcy. Kiedy trójka gości nie chciała się podzielić wódką z właścicielką mieszkania, ta poszła na skargę do syna. Wtedy Marek J. wziął nóż i poszedł do mieszkania matki.
Ofierze zadał dwa ciosy nożem, najpierw w twarz, a następnie śmiertelne uderzenie w serce. Chwilę później wyszedł z budynku i wyrzucił nóż do rzeki. Poszkodowany przed śmiercią zdołał jeszcze wyjść z pokoju i pokazać swojej koleżance rany, mówiąc, że zrobił mu to Marek J. Wezwana na miejsce policja odnalazła sprawcę i zatrzymała go.
Po rozpoznaniu tej sprawy Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze wydał wyrok zgodny z wnioskiem prokuratora: 25 lat pozbawienia wolności. Obrońca z urzędu oskarżonego wnioskował natomiast o uniewinnienie ponieważ Marek J. zaprzeczył, by użył noża lub by kogokolwiek uderzył. Sąd uznał to jednak za linię obrony, w świetle zgromadzonych dowodów sąd nie miał żadnych wątpliwości, że to oskarżony zabił Tadeusza T. – mówi sędzia Andrzej Wieja, rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.
Biegli sądowi stwierdzili, że Marek J. ma obniżony krytycyzm w stosunku do siebie i swoich zachowań. Pod wpływem alkoholu oskarżony tracił kontrolę nad sobą, nie miał żadnych hamulców, wielokrotnie groził swojej konkubinie i matce, że je zabije. Niejednokrotnie też bił i znęcał się nad nimi, czego kobiety nie zgłaszały na policję. Wszystko wyszło na jaw dopiero podczas rozpraw w sprawie zabójstwa.
Wyrok jest nieprawomocny. Obronie przysługuje jeszcze odwołanie.