Janusz Jędraszko z Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Osób Bezrobotnych, jednej z placówek, która wydaje darmową żywność takiego postępowania nie pochwala. Tłumaczy jednak, że wynika to z faktu, że do placówek wydających dary spożywcze trafia zbyt duża ilość makaronu czy kaszy, a zbyt mała – produktów najbardziej potrzebnych – cukru, oleju, masła.
- Przykładowo w roku na jedną osobę wydawany jest kilogram cukru czy jedna kostka masła, a kaszy czy makaronu – po kilka paczek miesięcznie – mówi Janusz Jędradszko. – Agencja Rynku Rolnego powinna przemyśleć, jakie produkty mogą być realną pomocą dla osób ubogich, bo teraz jest to tylko pomoc teoretyczna. Ile można jeść kaszy i makaronu? – pyta szef JSOB.
Wyruszyli w rejs Pogorią
Rozrywki tu nie będzie, powstanie market
Magiczny wieczór z Cleo i Pectus
O jeleniogórskim rynku
Wielka Paka dla Dzieciaka po raz 11!
Nie będzie spalarni
Karolina wśród najpiękniejszych!
Barbórkowa feta