- Na taki sposób latania wpadaliśmy właściwie przypadkiem – wyjaśnia dyrektor aeroklubu, Jacek Musiał – kiedyś szybowiec ustawiony do startu za samolotem uciekł nam po zboczu i wzniósł się w powietrze. Potem dowiedzieliśmy się, że w ośrodku szybowcowym w Bezmiechowej w Bieszczadach od pięciu lat funkcjonuje taka ścieżka do startów grawitacyjnych. Przekonywałem kolegów, żeby wybudować drogę startową na górze szybowcowej, na którą od dawna szukamy pomysłu, jak ją wykorzystywać lepiej niż dotychczas. Nasz kolega klubowy, Ryszard Kiciński na własny koszt wybudował ścieżkę w grudniu ubiegłego roku, ale nie mogliśmy wykonywać lotów. Pojechałem dwa tygodnie temu do Bezmiechowej na przeszkolenie i właśnie zaczynamy takie loty u nas.
Szybowce z dolnego lądowiska u stóp góry z powrotem na górę wyciągał samolot, ale jak mówi dyrektor docelowo chciały, żeby po wylądowaniu na dole, szybowce startowały za wyciągarką. Byłaby to też oferta turystyczna dla wszystkich chętnych.
- Atrakcja dla turystów, możliwości szkolenia, odnawiania uprawnień i wiele innych, prawie bez kosztów – przekonuje dyrektor Musiał – również niemała promocja dla Jeleniej Góry, bo w naszej części Polski będzie to jedyna taka możliwość.
Na górze Szybowcowej latano na szybowcach już przed wojną ze startu ze zbocza, ale wówczas szybowiec rozpędzała lina gumowa. Teraz szybowce są dużo cięższe i o wiele łatwiej mogą się rozpędzić na zboczu.
Szybowce startowały przez kilka godzin i wypróbowano różne warunki, pod wiatr, bez wiatru a nawet z wiatrem, co nie ułatwia wznoszenia. We wszystkich warunkach szybowce radziły sobie bardzo dobrze, a kolejne starty nieustannie obserwowała grupka turystów, którzy korzystali z ładnej pogody i przechodzili przez szczyt góry.
- Myślę, że nasza ścieżka do startów grawitacyjnych jest lepsza od tej w Bieszczadach. Jestem przekonany, że będzie do nas przyjeżdżało coraz więcej szybowników z całego kraju na takie latanie – mówił zadowolony Jacek Musiał.