Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 9875
Zalogowanych: 13
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Szkoła walki i charakteru

Niedziela, 9 stycznia 2011, 9:17
Aktualizacja: 9:18
Autor: Angela
JELENIA GÓRA: Szkoła walki i charakteru
Fot. Archiwum
Mylą się ci, którzy uważają, że sukces w boksie zależy od wyćwiczonego prawego czy lewego sierpowego. W błędzie jest również każdy przekonany, że boks to nieskomplikowany sport, wymagający wyjścia na ring i uderzania w przeciwnika na oślep.

Ireneusz Zakrzewski (18 lat), obecnie uczeń Zespołu Szkół Przyrodniczo – Żywieniowych w Sobieszowie, zaczął swoją przygodę z boksem cztery lata temu. Zawsze był wysportowany, lubił grać w piłkę nożną, ręczną, ping ponga i uprawiał sporty lekkoatletyczne. O boksie zaczął myśleć w pierwszej klasie gimnazjum, bo na treningi chodzili jego starsi koledzy. Im jednak się znudziło, Irkowi – nie. Niedługo później okazał się „nieoszlifowaną perłą” naszego regionu.

Dieta jak katorga
Ireneusz Zakrzewski: – Kiedy zaczynałem trenować, mama nie chciała się z tym pogodzić. Bała się o mnie bo byłem strasznym „chuchrem”. Z czasem przyzwyczaiła się do mojej pasji. Ja natomiast od początku ciężko pracowałem. Codziennie biegam, po górach i nie mogę jeść tego, co chcę, bo pracuję nad wagą. W ostatnim czasie przeszedłem na dietę białkową, żeby spalić tłuszcz i zostawić same mięśnie. Dla mnie najważniejsze jest zrzucenie wagi, bo im niższa kategoria wagi, tym lepiej. Czym więcej człowiek waży, tym mocniej uderza, a ciosy odczuwa najbardziej głowa. Dwa dni przed walką muszę się kompletnie odwodnić, piję jak najmniej, jem dziennie malutki jogurt. Następnie wychodzę na ring i staram się pokazać z jak najlepszej strony. Dlatego muszę przestrzegać technik odchudzania. Nie mogę zrzucać wagi na raz, muszę to rozłożyć na dwa – trzy tygodnie. To jest katorżnicza praca, ale nie można się poddawać, to kształtuje charakter. Podobnie będzie w moim życiu.

Porażki bolą
Boks jest dodatkowo o tyle trudnym sportem, że poza pokonywaniem słabości wewnętrznych, trzeba być też odpornym fizycznie. Niejedna walka skończyła się dla Irka połamanym nosem czy innymi obrażeniami. – Na pucharze Polski w finale walczyłem z miejscowym zawodnikiem, który w drugiej rundzie złamał mi nos. Musiałem to przetrwać do końca walki. Na ringu nie czułem bólu, ale kiedy opadły emocje nie było to przyjemne. Ból mnie nie osłabia, bardziej bolą porażki. Miałem chwile załamania, kiedy zostałem oszukany przez sędziów, i wtedy chciałem się poddać, ale do dalszej walki zmotywował mnie trener. Z kolei na turnieju międzynarodowym (11 państw) udział brało 27 Polaków, z których trzech wygrało, w tym ja. Kiedy wszedłem na podium i usłyszałem hymn, to była chwila, kiedy zakręciła mi się łza w oku. Dla takich chwil chce się ten sport uprawiać – mówi Ireneusz Zakrzewski.

Przyszłość dla ringu
W przyszłości Irek chce skończyć technikum i wyjechać do Warszawy, gdzie zamierza studiować AWF. Planuje życie zawodowe poświęcić ringowi. Przeszedł do grupy seniorów, teraz będzie walczył w grupie od 18 do 34 lat. Jego marzeniem jest mistrzostwo świata. Planem na najbliższe lata to ciężka praca: – Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Zawsze jest nad czym pracować. Zawsze można coś poprawić, nawet jak osiąga się zwycięstwo – mówi Irek Zakrzewski.

Helena Kasperczyk, dyrektor Zespołu Szkół Przyrodniczo-Żywieniowych oraz Damian Pieniądz, wychowawca Irka, potwierdzają, że od kiedy Irek zaczął trenować, wydoroślał, stał się odpowiedzialny, konsekwentny, bardziej obowiązkowy.

Irek Zakrzewski do tej pory stoczył 70 walk. Dwa miesiące temu w Ostrołęce wygrał trzy walki z rzędu z zawodnikami z rocznika 1992 – 1993 o wadze do 69 kilogramów. Zmierzył się z ośmioma najlepszymi pięściarzami z całej Polski. W listopadzie przy ul. Złotniczej w Jeleniej Górze stoczył też zwycięską walkę z dwa lata starszym wicemistrzem Polski młodzieżowców podczas charytatywnej gali bokserskiej.
Dwa lata temu zdobył puchar Polski. Na swoim koncie ma puchary i medale z kraju i z zagranicy liczone w dziesiątkach. Jak mówi, wszystkie zdobyte nie siłą, ale ciężką pracą nad sobą i nad swoimi słabościami. Mimo sukcesów, Irek nie osiada na laurach. Ciężko pracuje i wierzy, że przyniesie to kolejne sukcesy i zwycięstwa.

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę do teatru?

Oddanych
głosów
458
Tak
23%
Nie
40%
Czasami
25%
Nie chodzę
11%
 
Głos ulicy
Nie chodzę do fryzjera, bo fryzjer przyjeżdża do mnie
 
Miej świadomość
100 konkretów (zrealizowano 10%): SUKCES czy PORAŻKA?
 
Rozmowy Jelonki
Przebudowy i remonty
 
Aktualności
Życzenia dla mieszkańców Piechowic
 
Polityka
Z pustego i Salomon nie naleje
 
Kultura
Zagrali w Podgórzynie
 
112
Pożar w restauracji
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group