O całym zamieszaniu donosi dzisiejsza Gazeta Wyborcza. My pisaliśmy o planach organizatorów w miniony czwartek. Już wtedy zapowiedziano, że jedną z atrakcji jarmarku będzie spalenie czarownicy. Po tej informacji dziesiątki Internautów dały wyraz swojemu oburzeniu. A sprawa dotarła aż do Warszawy, gdzie zbulwersowała „postępowe” środowiska skupione wokół Polskiego Stowarzyszenia Edukacji Prawnej.
Wyborcza cytuje list, jaki do Marka Obrębalskiego, prezydenta miasta, skierowała szefowa wspomnianego gremium: - "Czynienie z tragicznej śmierci ludzi atrakcji turystycznej jest w najwyższym stopniu naganne i żałosne. Stosy, na których palono kobiety, były skutkiem hipokryzji, zawiści, pożądania, braku wrażliwości, głębokiego mizoginizmu, dyskryminacji kobiet i niewiedzy graniczącej z ciemnotą. Jestem przekonana, że gospodynie i gospodarzy tak zacnego miasta stać na więcej niż dawanie dowodów na żywotność tamtych cech, które nie sprzyjają rozwojowi, demokracji i niedyskryminacji – czytamy.
Jak podała GW w poniedziałek do urzędu miasta wpłynął też protest Stowarzyszenia Na Rzecz Dialogu Publicznego im. Jana Karskiego, które twierdzi, że pokaz spalenia czarownicy może wpłynąć źle na młodzież. Stowarzyszenie podkreśla, że takie rzeczy powinny być zabronione.
Organizatorzy ulegli i stosu z czarownicą nie będzie. Jarosław Gromadzki z Jeleniogórskiego Centrum Kultury nie ukrywa, że jest zdziwiony aż takim poruszeniem z powodu spektaklu. Podobne sceny grano w Czechach i tam nikt się nie bulwersował.
Dziwić może postawa protestujących, bo przecież w ten sam sposób można powiedzieć, że skandalem są misteria pasyjne, kiedy wierni wcielają się w role postaci z Ewangelii. Na szczęście nie ma organizacji, którym by to przeszkadzało. Ale feministyczne i postępowe „lobby” wygrywa, czyniąc przy tym Jelenią Górę negatywnym bohaterem trwającego 900-lecia. Szkoda, że przy takiej okazji o urodzinach grodu Bolesława Krzywoustego dowiedział się cały kraj.