Wtorek, 30 kwietnia
Imieniny: Katarzyny, Mariana
Czytających: 10898
Zalogowanych: 17
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Spowiedź H. Papaja

Niedziela, 31 marca 2024, 19:35
Aktualizacja: 19:38
Autor: TS/KW Koalicja dla Jeleniej Góry
Jelenia Góra: Spowiedź H. Papaja
Fot. Archiwum H. Papaja
Ludzie, którzy działają w samorządzie, polityce powinni mieć grubą skórę i być odporni na krytykę, z drugiej zaś strony muszą zrezygnować z dużej części swojej prywatności. Dziś w świecie fałszywych informacji, wzajemnego oskarżania i walki ciężko o dotarcie do prawdy, dlatego też w konkretnych, prostych pytaniach spróbujemy kilka kwestii wyjaśnić i zadać wprost niewygodne pytania, odpowie na nie Hubert Papaj. O tym jak samorząd sprawił, że poznał swoją żonę, o Platformie, PISie, jak jedni i drudzy wyrzucali go z pracy, początkach nauki czy też bezpardonowej walce wewnątrz Jeleniej Góry….

Redaktor: – Panie Hubercie, jest Pan prawdziwym samorządowcem, na wstępie dwa zdania kim Pan właściwie jest?

Hubert Papaj: - Dobre pytanie, czasem jak człowiek o sobie poczyta czy posłucha, to sam się zastanawiam. Tak naprawdę urodziłem się w Jeleniej Górze, mieszkałem w domu wielopokoleniowym razem z rodzicami, bratem, dziadkami i rodziną cioci. Mogę powiedzieć, że miałem udane dzieciństwo, dziadkowie hodowali różne zwierzęta więc zawsze było świeże mleko prosto od krowy, nabiał, warzywa z pola i owoce z własnego sadu. Nie było Internetu, telewizji satelitarnej czy komputerów, a że nie chodziliśmy do przedszkola więc wszyscy od rana do wieczora albo bawiliśmy się w domu lub na zewnątrz, oczywiście wraz z wiekiem pomagając w czym tylko mogliśmy. Najbardziej utkwiły mi w głowie dwie rzeczy, pierwsza to blisko 12 godzinna podróż małym fiatem z Jeleniej Góry do Międzywodzia, w aucie bez klimatyzacji i fotelików, oraz jak już będąc w szkole podstawowej, podczas wykopków mogłem powozić koniem wydając mu różne komendy. Potem było tak normalnie, Szkoła Podstawowa nr 1, potem Liceum Żerom, matura z przebojami, bo przesunięta o tydzień w związku ze strajkiem nauczycieli i zdany egzamin na wydział prawa Uniwersytetu Wrocławskiego.

Redaktor: – Czyli w dorosłe życie wchodził Pan spokojnie i bezstresowo?

Hubert Papaj: – No nie, do 14 roku życia miałem już za sobą dwie ciężkie operacje, które przyznaje ukształtowały moją psychikę i pozwoliły nabrać dystansu do wielu rzeczy, jak człowiek dwa razy „widzi światło w tunelu” to potem problemy dnia codziennego już człowieka tak nie denerwują, do tego mógłbym dodać poważne zatrucie metalami ciężkimi, kilka innych szwów na ciele w wyniku niebezpiecznych zabaw itd. Studia to też nie była jedna wielka impreza, w domu się nie przelewało, miałem małe kieszonkowe i opłacony akademik z wyżywieniem, ale generalnie, aby mieć na swoje wydatki to w każde wakacje po 3 miesiące pracowałem, najpierw jako opiekun na półkoloniach a potem już jeździłem na zachód do pracy, przeważnie pracując na czarno na budowie, a potem przez kolejne miesiące mogłem z tego żyć.

Red.: - Dlaczego nie został Pan we Wrocławiu po studiach?

Hubert Papaj: – To był 1998 rok, mogłem zostać we Wrocławiu i rozpocząć doktorat, ale stypendia jakie wtedy były nie pozwalałyby na normalne życie w takim mieście. Samemu też utrzymać się ze standardowej pracy byłoby ciężko, a nie chciałem po studiach dalej pracować w klubie, dyskotece w wrocławskim rynku, w którym sobie dorabiałem stojąc za barem. Podjąłem więc decyzje o powrocie do Jeleniej Góry, a że był to czas, gdy Polska starała się o przyjęcie do UE, a ja od razu po studiach poszedłem na studia podyplomowe z prawa i gospodarki Unii Europejskiej, dostałem pracę w Urzędzie Wojewódzkim w Jeleniej Górze. Niestety nie był to długi epizod, albowiem wtedy rządził premier Jerzy Buzek i wprowadzona przez jego rząd reforma administracyjna zlikwidowała województwo jeleniogórskie a wraz z nim też Urząd Wojewódzki i jako jeden z najmłodszych pracowników w pierwszej kolejności dostałem wypowiedzenie.

Red.:- Czyli można powiedzieć, że już Pana pierwsza praca zakończyła się z powodów politycznych?

Hubert Papaj: – Dokładnie tak, mając 24 lata, nie interesowałem się polityką a ona zlikwidowała moją pierwszą dorosłą pracę. Nie było to też takie miłe, albowiem niezgodnie z prawem skrócono mi okres wypowiedzenia i musiałem przed sądem pracy walczyć o swoje prawa, ostatecznie wygrywając. Potem był okres bezrobocia i po pewnym czasie dostałem pracę w nowo otwartym dziale nieruchomości Zakładu Energetycznego Jelenia Góra S.A. Dział na początku składał się z 2 osób, a zajmowaliśmy się regulacją stanu prawnego nieruchomości w całym dawnym województwie jeleniogórskim. Często jeżdżąc do różnych urzędów, instytucji, wyjaśniając i prostując sprawy nawet sprzed kilkudziesięciu lat. Z tej pracy po paru latach sam odszedłem i wyjechałem na niecały rok z Jeleniej Góry, po powrocie znów wróciłem do Jeleniej Góry podejmując prace w Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej, gdzie zajmowałem się przetargami publicznymi, ISO i sprawami organizacyjnymi.

Red.- Widzę, że tempo zmian już na samym początku Pana życia zawodowego było duże.

Hubert Papaj: -Tak, zawsze byłem osobą, która podejmuje szybko decyzje i która ma odwagę stawiać czoła nowym wyzwaniom. Jedną rzecz sobie założyłem, że aby być na bieżąco i się rozwijać, ciągle będę się uczył i to za własne pieniądze. W ciągu tych paru lat skończyłem drugi kierunek studiów magisterskich na wydziale prawa Uniwersytetu Wrocławskiego, studia podyplomowe oraz przygotowałem się i pojechałem do Warszawy do Ministerstwa Skarbu i za pierwszym razem zdałem państwowy egzamin uprawniający do zasiadania w radach nadzorczych. Był to poważny egzamin, dwuetapowy, zdawany pisemnie i ustnie przed specjalistami z ministerstwa, nie tak jak teraz czytam jak niektóre osoby nawet z Jeleniej Góry, które są w zarządach miejskich spółek mają dyplomy z „sławnego” Collegium Humanum. Ja swoje studia z MBA robiłem dwa lata, jeżdżąc na cały weekend dwa razy w miesiącu do Wrocławia.

Red.: - To jak znalazł się Pan w samorządzie?

Hubert Papaj: – W życiu bardzo często rzeczy dzieją się w zadziwiający sposób. Pierwszy kontakt z samorządem miałem w 2005 roku, gdy w ogłoszeniu na nabór, złożyłem swoje dokumenty i zostałem członkiem Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Jeleniej Górze, które mieściło się wtedy na 3 piętrze budynku Karkonoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego przy ulicy 1 Maja 27, o której wtedy przyznam nawet nie wiedziałem. W tym czasie mając już 30 lat, pracując, zacząłem się też interesować szerzej polityką. W Jeleniej Górze znałem parę osób, które pracowały na Akademii Ekonomicznej, to dzięki nim spotkałem ludzi, którzy działali w stawiającej pierwsze kroki w Jeleniej Górze Platformie Obywatelskiej. Byłem na paru spotkaniach, stwierdziłem, że podobnie myślimy i zapisałem się do PO. Parę miesięcy później odbyły się wybory parlamentarne, a ja pomagałem w kampanii Marka Obrębalskiego. Wybory parlamentarne wygrało Prawo i Sprawiedliwość, które utworzyło rząd z innymi ugrupowaniami LPR, Samoobroną itd., ale do sejmu z naszego okręgu mandaty zdobyło też parę osób z naszej Platformy, m.in. również z Jeleniej Góry pani Beata Sawicka, której wcześniej nie znałem. Napisała email do wszystkich członków, że zaprasza do współpracy - też otrzymałem ten list, więc odpisałem, że gratuluje, mam wykształcenie prawnicze, doświadczenie zawodowe, oraz że jeśli mogę być w czymś pomocny to jestem do dyspozycji i ku mojemu zaskoczeniu parę dni później dostałem zaproszenie do biura poselskiego a niedługo później zostałem asystentem posła zajmując się wieloma rzeczami, przygotowaniem interpelacji, analizą tematów prawnych oraz miałem możliwość współpracy przy kwestiach ustawy o służbie cywilnej. Przyznaje, że byłem pod wrażeniem, miałem możliwość brać udział w spotkaniach z wieloma innymi posłami, ważnymi osobami w regionie, w parlamencie z przewodniczącym komisji Janem Marią Rokitą itd.

Red.: - Podobno to w trakcie kampanii poznał Pan też swoją obecną żonę?

Hubert Papaj: – Dokładnie tak, w ramach kampanii parlamentarnej w 2005 roku, jeździliśmy po regionie na spotkania, plakatując, rozdając ulotki itd. Podczas jednego z wyjazdów, pojechaliśmy też do Lubania, gdzie pierwszy raz spotkałem swoją żonę. Miało to miejsce w centrum miasta, gdzie akurat pracowała podczas swoich wakacji i w ogóle nie interesowała się wyborami, a bardziej myślami była na zbliżających się studiach, a my przyjechaliśmy w ramach kampanii. Jak widać, jeśli ktoś jest komuś pisany to los sprawi, że nawet w takich sytuacjach ludzie mogą się poznać.

Red.: - A jak Pan trafił do samorządu i jak to się stało, że od razu został Pan przewodniczącym Rady Miejskiej?

Hubert Papaj: – W 2006 roku odbywały się wybory samorządowe, większość osób z PO startowała i też stwierdziłem, że warto spróbować. Byłem jednym z młodszych startujących. Zaproponowano mi okręg obejmujący Cieplice, Sobieszów, Jagniątków i Goduszyn. Platforma byłą wtedy na fali i zdobyliśmy dużo mandatów a Marek Obrębalski został prezydentem. Przed pierwszym posiedzeniem rady odbyło się zebranie i rozmawialiśmy kto ma zostać przewodniczącym rady miejskiej, pierwotnie miał nim być Marek Obrębalski, ale został prezydentem, następny w kolejności był Jerzy Łużniak, ale on również poszedł do zarządu miasta zostając zastępcą prezydenta. Biorąc dalej pod uwagę wykształcenie oraz już pewne doświadczenie samorządowe (praca w SKO) to ja zostałem kandydatem na przewodniczącego rady miejskiej. Pamiętam emocje przed pierwszą sesją, przygotowania czy wszystko pójdzie dobrze, proszę pamiętać, że to był 2006 rok, nie było systemu do liczenia głosów i prowadzenia obrad, wszystko odbywało się ręcznie, sam miałem masę zapisanych notatek, formułek jak prowadzić sesję. Był to olbrzymi stres, chyba jednak poradziłem sobie, skoro do końca kadencji, przez 4 lata, radni chcieli abym dalej prowadził sesje.

Red.:- Dużo zmian u Pana nastąpiło w kolejnych latach?

Hubert Papaj: – Życie niewiarygodnie przyspieszyło, nagle zostałem przewodniczącym rady miejskiej, zrezygnowałem z bycia asystentem posła bo czasowo było już to niemożliwe, moja dziewczyna z Lubania podjęła studia w Jeleniej Górze i przeprowadziła się tu, a rok później wspólnie zamieszkaliśmy w niedużym wynajmowanym mieszkaniu. Po przedterminowych wyborach w 2007 roku władzę objęło PO i rozpoczęły się nabory do instytucji i firm państwowych, chętnych jak zawsze było wielu, tyle, że trzeba było mieć odpowiednie kwalifikacje i spełniać określone warunki, a w związku z tym, że jako nieliczny posiadałem zdany państwowy egzamin, studia kierunkowe oraz doświadczenie w branży energetycznej, zostałem wybrany do zarządu Jeleniogórskich Elektrowni Wodnych, spółki która podczas mojej pracy w zakładzie energetycznym była jedną z części tej firmy (rejon elektrowni wodnych mieszczący się przy ulicy W. Pola w Jeleniej Górze). W JEWie odpowiadałem za strategie i zarządzanie. Jako firma byliśmy wiodącą spółką z branży OZE w całej grupie TAURON, przejmowaliśmy ogromną elektrownie w Rożnowie oraz zarządzaliśmy wieloma elektrowniami wodnymi nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i Opolszczyźnie, Małopolsce itd., a dodatkowo rozpoczęliśmy ogromne inwestycje w farmy fotowoltaiczne na Pomorzu.

Red.: - I znów przyszły zmiany, niespełna dwa lata później trafia Pan ponownie do pracy do ratusza?

Hubert Papaj: – Tak, w 2010 roku dobyły się kolejne wybory samorządowe, prezydentem został Marcin Zawiła i zaproponował mi funkcję jednego z zastępców, miałem być odpowiedzialny za gospodarkę komunalną, nieruchomości i inne obszary miasta.

Red.: - To co się stało, że wasze drogi się rozeszły przed końcem kadencji?

Hubert Papaj: – Patrząc z perspektywy czasu uważam, że były dwie przyczyny. Po pierwsze zupełnie inne podejście do zarządzania miastem a po drugie prywatne ambicje pana Zawiły. Do ratusza przychodziłem jako trzydziestoparoletni człowiek, bezpośrednio z olbrzymiej korporacji w której obowiązywały nowoczesne formy zarządzania, regulaminy, zasady i procedury. Odpowiadaliśmy za sprawne działanie dużej części energetyki i wszystko musiało być z jednej strony dopracowane w najdrobniejszym szczególe, z drugiej często trzeba było podejmować błyskawiczne decyzje. Mieliśmy radę nadzorczą złożoną z przedstawicieli ministerstwa, osób z tytułami akademickimi w zakresie rachunkowości, doświadczonych menadżerów itd. Wszyscy pracowali na 110%. W ratuszu też starałem się wprowadzić nowe, lepsze rozwiązania, często co teraz widzę, nie zdając sonie sprawy z różnych powiązań, zależności oraz grup interesów. Uważałem, że jestem zatrudniony po to, aby jak najlepiej pracować i podejmować często odważne decyzje a nie tylko dbać i chronić swoje cztery litery jak to często ma miejsce. Spotkałem też wielu bardzo wartościowych ludzi, z którymi wspólnie staraliśmy się to robić. Wielu z nich odeszło niedługo po mnie a że byli fachowcami świadczy to, że niektórzy z nich pełnią teraz bardzo wysokie funkcje w samorządzie, tylko, że nie w Jeleniej Górze, ale innych nawet dużo większych miastach. Byliśmy młodzi, niezależni i chyba nas się po prostu obawiano.
Drugą kwestią była wewnętrzna walka o władzę w jeleniogórskiej Platformie, pełniłem funkcję przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w Jeleniej Górze, na początek października 2013 roku zaplanowano zgodnie z kalendarzem kolejne wybory wewnętrzne, Marcin Zawiła chciał zostać szefem Platformy w Jeleniej Górze, a ja nie zamierzałem ustępować i w połowie września, około 3 tygodnie przed tymi wyborami, zostałem zwolniony z urzędu. Dla wszystkich było jasne, dlaczego tak się stało. Zawiła jednak przeliczył się i nie był w stanie ze mną wygrać tej rywalizacji. W wyniku tajnego głosowania będąc bez pracy, stanowiska, mimo to dzięki głosom członków jeleniogórskiej PO wygrałem mając ponad dwa razy więcej głosów niż urzędujący prezydent popierany przez swoją ekipę. Od tamtej pory przegrana ekipa nie pogodziła się z tym, że ktoś potrafił się im przeciwstawić i do tego jeszcze wygrać i od 10 lat ich to bardzo boli. Taki mamy tutaj w Jeleniej Górze klimat. Potem zmiany przebiegły błyskawicznie, odbył się zjazd w Karpaczu, na którym przewodniczącym zarządu regionu został Jacek Protasiewicz, ja wszedłem w skład zarządu, nastąpiły zmiany w sejmiku, marszałkiem został Cezary Przybylski, a ja zawodowo zostałem powołany do zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, w miejsce odchodzącej na emeryturę pani wiceprezes.

Red.: - Od tamtej pory Pana drogi z Platformą się rozeszły?

Hubert Papaj: –Nie, od 2014 do 2018 roku byłem członkiem Platformy, byłem nawet w zarządzie regionu, brałem udział w spotkaniach na poziomie krajowym, byliśmy nawet w wąskim gronie gośćmi ówczesnego premiera Donalda Tuska itd. Lokalni działacze, jak mówiłem ciągle starali się rzucać kłody pod nogi. W 2014 roku przed wyborami do europarlamentu, aby uniemożliwić mi start w wyborach z jakiegoś dziwnego powodu zgłosili mnie do prokuratury, oczywiście sprawa okazała się dęta i prokuratura nic z tym nie miała zamiaru robić, ale chodziło bardziej o obrzucenie człowieka błotem. Podobnie później w 2015 wystartowałem do senatu a Jerzy Pokój wbrew ustaleniom Platformy wystartował samodzielnie w tych wyborach, zdając sobie sprawę, że głosy mogą się rozłożyć na nas dwóch i wygrać może kandydat PISu. W konsekwencji Jerzy Pokój został za takie działania wyrzucony z Platformy Obywatelskiej decyzją zarządu krajowego partii. W tych wyborach przez takie działania wygrał i został senatorem kandydat PISu Krzysztof Mróz, na marginesie należy dodać, iż i tak otrzymałem ponad 10 tysięcy głosów więcej zajmując drugie miejsce.

Red.: - Jak rozeszły się więc Pana drogi z Platforma Obywatelską?

Hubert Papaj – W 2016 roku po Ewie Kopacz przewodniczącym PO został Grzegorz Schetyna, a nowe władze pod jego kierownictwem rozwiązały wiele struktur PO w terenie. Taki los spotkał też struktury na Dolnym Śląsku i jako ówczesny przewodniczący PO w Jeleniej Górze do dziś nie otrzymałem nawet tej decyzji na piśmie. Z tego co się później dowiedziałem, odbyły się szybkie zebrania nowych struktur i wybrali sobie nowe władze. W tym czasie wielu członków PO na znak protestu odeszło z partii i założyło nową formację Dolnośląski Ruch Samorządowy. W 2018 z w ramach komitetu wyborczego Bezpartyjni Samorządowcy marszałkiem Cezarym Przybylskim wystartowali z powodzeniem do sejmiku wojewódzkiego i utrzymali władzę.

Red.: - A Pan co wtedy robił?

Hubert Papaj – Jak mówiłem pracowałem od 2015 roku w WFOŚiGW, jednak po wygranych wyborach parlamentarnych przez PIS, zmienili prawo, ustawy i pod koniec 2017 roku przejęli fundusze, odwołując ich zarządy. Tak więc mogę powiedzieć, iż w 2013 roku prezydent z Platformy Obywatelskiej a 2017 roku to PIS mnie wyrzucili mnie z pracy, w tym zakresie nie widzę różnicy między nimi.

Red.: - Widać, że często zmieniał Pan pracę.

Hubert Papaj: – Jak mówiłem, z pierwszą pracą pożegnałem się, bo zlikwidowano województwo jeleniogórskie, było to zresztą błędne posunięcie. Z kolejnej sam odszedłem, potem i PIS i PO ze względów politycznych mnie wyrzucało, ale jak widać, byłem wstanie się pozbierać i dalej działam. Dziś zresztą na wysokich szczeblach zarządzania pracuje się średnio parę lat, realizuje się konkretne projekty, jest się powoływanym na określone kadencje i tak funkcjonuje współczesny świat. Moi rodzice pracowali w jednym miejscu po blisko 40 lat, dziś już nie ma prawie takich zawodów, Od wielu lat nie pracuje na umowie o pracę, teraz są to umowy zlecenia, kontrakty menadżerskie itd. tak jest w światowych firmach i w takim kierunku świat zmierza. Dlatego od lat stale podwyższam swoje kwalifikacje, kończę kolejne studia, nawet techniczne na Politechnice Krakowskiej z zarządzania infrastrukturą lotniskową, aby mieć jak najszersze kwalifikacje, które mogą się zawsze przydać i pozwalają się też rozwijać.

Red.: - A jak wygląda sprawa z tymi 8 milionami złotych i obwodnicą?

Hubert Papaj: – To klasyczny przykład ściemniania opinii publicznej, Jelenia Góra potrzebowała i dalej potrzebuje obwodnicy, która odciąży ruch w centrum i rozładuje korki. Mówią już o tym uchwały Rady Miejskiej z 2006 roku, jeśli jakiś samorząd chce budować tego typu obwodnice, w pierwszej kolejności przygotowywało się pod te inwestycje teren, uchwalano plany zagospodarowania przestrzennego mówiące, którędy taka obwodnica ma przebiegać, to niezbędny element planowania. Stosowne uchwały były więc przez kolejne kadencje rady podejmowane, tak samo w 2012 roku uchwalono plan zagospodarowania, który mówił, którędy taka obwodnica ma przebiegać. Co ważne, procedura wygląda tak, że najpierw podejmuje Rada Miejska uchwałę o przystąpieniu do prac planistycznych, w trybie zamówień publicznych wybierało się firmę złożoną z osób z uprawnieniami do projektowania, oni następnie tworzyli projekty, plany, z najlepszymi ich zdaniem rozwiązaniami. Są publiczne wyłożenia, można zgłaszać uwagi, potem jest to omawiane w właściwym wydziale, rozstrzygane przez osobę odpowiedzialną (prezydent lub zastępca). Potem jest przygotowywany projekt uchwały, który ma tzw. metrykę, w której podpisują się poszczególne osoby: od osoby tworzącej projekt, poprzez np. naczelnika, dyrektora, sekretarza, skarbnika, radcę prawnego itd. Na końcu dopiero pod samym uzasadnieniem podpisuje się już tylko jedna osoba prezydent lub zastępca z upoważnienia. Trafia to następnie do rady miejskiej która najpierw na komisji jeszcze raz głosuje wszystkie uwagi zgłoszone do projektu planu a następnie trafia to do rady miejskiej, która powtarza procedurę i przyjmuje lub odrzuca taki projekt. Taką samą procedurę przeszedł projekt uchwały o zmianie planu w 2012 roku i tak jak pod dziesiątkami innych uchwał kierowanych do rady miejskiej w uzasadnieniu się podpisałem zgodnie z prawem.
Kwestia przegranego procesu jest skutkiem tego, że dla mnie z niewiadomych względów ta niezbędna obwodnica Jeleniej Góry nie powstała. Gdyby powstała, tereny zostałyby przejęte, wykupione przez miasto, właściciele otrzymaliby stosowną cenę i wszystko byłoby ok. Jeśli natomiast władze miasta zmieniły zdanie i odeszły od pomysłu budowy obwodnicy, albo widziały, że nie dadzą rady jej niestety wybudować, należało cofnąć zmiany w planie zagospodarowania. W omawianym przypadku nie powstała obwodnica a zmiany planistyczne zostały dokonane już po niekorzystnym wyroku dla miasta. Jeszcze bardziej niezrozumiałą sytuacją dla mnie jest to, że po przegranym procesie, przed rozstrzygnięciem apelacji rada miejska dokonała zmian w planie co teraz skutkuje tym, obwodnica już na pewno nie powstanie, a właściciel dostał odszkodowanie oraz przywrócono mu pierwotne zapisy dotyczące przeznaczenia jego terenu! Czyli miasto zostało totalnie na lodzie a teraz jest paniczne szukanie kozła ofiarnego i jedyne na co wpadli to cofnięcie się do uchwały sprzed 12 lat, jak cienkimi nićmi jest to szyte wszyscy widzą, ale to kolejny przykład, moim zdaniem, niezrozumiałego działania obecnej władzy. Jak przegrali sprawę w pierwszej instancji, powinni już pozostawić przynajmniej możliwość przebiegu tam obwodnicy. Moim zdaniem ktoś za to powinien niebawem odpowiedzieć i to przed poważnymi instytucjami.

Red.: - Można więc powiedzieć, iż idzie Pan swoją drogą?

Hubert Papaj: – W 2018 roku w wyborach samorządowych założyliśmy komitet lokalny i zostaliśmy trzecią siłą w Jeleniej Górze. Dziś w 2024 roku przy jeszcze większym poparciu ze strony Mieszkańców i patrząc jak Jelenia Góra potrzebuje dobrego, lepszego gospodarza, kogoś kto zadba nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o miasto i Mieszkańców, stworzyliśmy koalicyjny komitet Koalicja dla Jeleniej Góry. Mamy w naszej drużynie normalnych Mieszkańców, ludzi, którzy codziennie pracują na rzecz tego miasta, swoich rodzin, ludzi od studentów po emerytów, osoby działające w straży pożarnej, samorządzie, organizacjach społecznych, ludzi, którym leży na sercu los dzieci, młodzieży, osób z niepełnosprawnościami. Wierzymy, że nadszedł czas pozytywnych zmian, że Jelenia Góra już za dużo czasu straciła przez kiepskie zarządzanie, wiemy, jak to naprawić, mamy pomysły oraz ludzi, którzy wiedzą jak to zrobić.

Red.: - Nie boi się Pan ataków?

Hubert Papaj: – Rodzice nauczyli mnie, że trzeba być odważnym oraz walczyć o ideały, pokazali mi w latach osiemdziesiątych, że bycie człowiekiem prawym jest najwyższą wartością. Zdaje sobie sprawę, że tak jak to miało już miejsce, zaraz zostanę znów obrzucony błotem, oskarżony o kolejne wymyślone rzeczy. Zdaje sobie sprawę, że dla niektórych ludzi nie ma zasad i granic obłudy i kłamstwa, oni tak często doszli do władzy i tak tylko potrafią postępować. Zdaje sobie z tego sprawę, oni tylko nie wiedza jednej rzeczy, że każde tego typu doświadczenie mnie bardziej hartuje i wzmacnia. Wierzę też, że ludzie to widzą i też mają dość tego typu podstępnych działań.

Red. - Ma Pan też wielu przyjaciół?

Hubert Papaj: – Poznałem bardzo wielu ludzi, w kraju i za granicą mam bardzo dobre relacje z osobami na różnych stanowiskach, funkcjach. Aby skutecznie zarządzać trzeba budować dobre relacje, kompromisy, być dobrym negocjatorem i nie wolno się obrażać czy obrażać ludzi. Brałem udział w wielu spotkaniach, konferencjach poznałem ludzi z pierwszych stron gazet, mam bardzo duże doświadczenie. Kiedyś jak każdy robiłem sobie zdjęcia przy różnych okazjach i czy był to D. Tusk, M. Morawiecki, L. Miler, A. Merkel, R. Kaczorowski i wielu innych z wszystkimi można było konkretnie porozmawiać. Dziś wiem, że skuteczny menadżer to fachowiec, który na pierwszym miejscu stawia dobro innych i jest w stanie zdecydowanie działać współpracując z wszystkimi.

Materiał sfinansowany z środków KWW Koalicja dla Jeleniej Góry

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę na koncerty do Filharmonii lub gdzieś indziej?

Oddanych
głosów
513
Tak
42%
Nie
49%
Koncerty to nie moja "bajka"
9%
 
Głos ulicy
Złota rybka
 
Miej świadomość
Sąsiedzi w kieszeni Putina?
 
Rozmowy Jelonki
Uwielbiam wracać do Jeleniej Góry
 
Kultura
Gra z cieniem
 
112
Skoczył z wiaduktu
 
Wiadomości z miasta
spotkanie online 29 kwietnia 2024
 
Jelonka wczoraj
Z Wielkiej Izery została tylko Chatka Górzystów
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group