- Celowaliśmy w początek 1920 roku. Wbrew pozorom łatwo jest znaleźć takie wdzianka – przy pomocy jeleniogórskich „lumpeksów” moja żona Magda skompletowała strój dla siebie i dla mnie, w sumie za ok. 50 złotych – powiedział Błażej Stachewicz, debiutant w Rowerowej Paradzie Retro.
Strój jest po części bawarski, po części polski. W sklepach z używaną odzieżą bardzo łatwo można znaleźć takie rzeczy za niewielkie pieniądze. Kapelusz kupiłem na starociach – wyznał Jan Pawlak, który na paradę przyjechał specjalnie z Bielawy.
Uczestnicy podkreślali, że najważniejsza jest dobra zabawa i nie każdy musiał mieć stary rower czy strój. - Zawsze jest wesoło, niektórzy się znają, a niektórzy są pierwszy raz i każdy jest pozytywnie nastawiony – powiedział Jan Pawlak, który jest zaprzyjaźniony z Towarzystwem Izersko-Karkonoskim, bowiem przyjeżdża w nasza region również przy okazji innych retro imprez, jak kolejowe czy narciarskie.