Akordeon i kubeczek, jak się okazuje, to niezły sposób na biznes. Romów grających muzykę można spotkać nie tylko na jeleniogórskim Rynku, w autobusach, czy wrocławskich tramwajach, ale także pod balkonami bloków na największym osiedlu w mieście.
I nie byłoby w tym nic zdrożnego, przecież piosnkę „My Cyganie” znają wszyscy, a muzyka romska ceniona jest przez najznakomitszych znawców, gdyby nie fakt, że zaczynają grać akurat wtedy, gdy większość mieszkańców Zabobrza, jeszcze smacznie śpi, a mianowicie w niedzielny poranek.
Przykre są sytuacje, gdy sami Romowie sprowadzają swoją, jakże piękną muzykę, jedynie do formy wyłudzenia pieniędzy. Bowiem, jeśli ma się ochotę nadal pospać, należy rzucić przez balkon pieniążek do kubeczka i w „czarodziejski” sposób akordeon milknie, a raczej „odchodzi” pod inne balkony.
Czy jeleniogórzanie muszą płacić za upragnioną ciszę? - Jeśli takie incydenty mają miejsce w godzinach między 22.00 a 6.00 rano, wtedy osoba poszkodowana może zgłosić zakłócanie ciszy nocnej. Natomiast jeśli granie muzyki na żywo, czy też głośne odtwarzanie na sprzęcie grającym jest w innych godzinach, wtedy należałoby zmierzyć, czy dany hałas przekracza dopuszczalną liczbę decybeli - poinformował Jerzy Górniak, komendant Straży Miejskiej w Jeleniej Górze.
Jak to zmierzyć? Trudno, aby każdy mieszkaniec miał w domu decybelomierz. Trudno także nie przyjąć, że uliczne muzykowanie – także pod oknami bloków – to odwieczny sposób na życie społeczności romskiej, której kulturę ciężko pogodzić z naszą obyczajowością.