W miejscowym planie urbanistycznym wciąż dominuje niezły bałagan przestrzenny. Nie ma zwartego systemu komunikacyjnego. Nie ma jednego generalnego pomysłu. Występuje zbytnia dowolność środków i form zabudowy.
Właściciele lub najemcy placówek handlowych swoje szyldy opracowują i montują na zasadzie „wolnej amerykanki”. Nadmierną swobodę widać choćby w alei Wojska Polskiego, gdzie przeznaczane na różną działalność partery secesyjnych kamienic biją w oczy pstrokacizną.
Ileż w mieście jest zaniedbanych terenów ziejących pustką lub rażącym bałaganem? Fakt – wiele z nich to grunty prywatne, a obowiązujące instrumenty prawne nie są skuteczne i nie mobilizują właścicieli do dbania o porządek. To samo tyczy się wielu podwórek, które – de facto – są miejskie, czyli – w pojęciu mieszkańców – niczyje.
Do tej pory żadnemu prezydentowi Jeleniej Góry nie udało się zaprowadzić w tym względzie porządku. Stąd przed nowym szefem miasta takie właśnie wyzwanie. Czy mu sprosta? Czy w ogóle zauważy ten problem? Tego nie wiemy: do tej pory w debatach żaden z kandydatów o tym nie wspominał. Tymczasem w naszym mieście na pewno istnieje kadra dobrych specjalistów urbanistycznych (projektantów i architektów), która zadbałaby o ład przestrzenny i ujednolicenie stylistyczne elementów infrastruktury w mieście.