Sobota, 20 kwietnia
Imieniny: Agnieszki, Czesława
Czytających: 11952
Zalogowanych: 18
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Kręcenie cenami

Piątek, 15 maja 2009, 7:28
Aktualizacja: Sobota, 16 maja 2009, 7:51
Autor: Angela
JELENIA GÓRA: Kręcenie cenami
Fot. Angela
Nie tylko Józef Matuszewicz z Barcinka przekonał się, jak często w marketach różnią się ceny podane na produktach w porównaniu do tych liczonych przy kasach. Handlowcy tłumaczą się błędami systemu i staraniami, aby ograniczyć takie sytuacje.

Pierwszy raz pan Józef przyszedł do naszej redakcji z dwoma paczkami „głów wieprzowych”, które według ceny podanej na opakowaniu miały kosztować 2,99 za kilogram. Po naliczeniu ich przy kasie okazało się jednak, że cena tego samego towaru jest o złotówkę wyższa za kilogram.

Kiedy zwrócił uwagę kasjerce, kobieta skierowała go do punktu obsługi klienta. Tam pana Józefa poinformowano, że zostanie mu zwrócona różnica pod warunkiem, że pokaże pracownikom sklepu paragon. Kiedy klient zażądał jego zwrotu, ale odmówiono mu. Pan Matuszkiewicz zdenerwował się, poszedł na recepcję i zapowiedział, że nie wyjdzie, dopóki nie odzyska paragonu. Wówczas wezwano na miejsce policję.

W kolejce stało jeszcze kilka innych ludzi, którzy kupowali ten sam produkt. Oni też zostali jawnie przez ten sklep oszukani, bo nie każdy sprawdza przecież co jest napisane na paragonie skoro ma cenę podaną na towarze. Gdybym nie miał przy sobie innych zakupów, rzuciłbym im tymi świńskimi ryjami o podłogę i być może nauczyliby się, że klientów nie wolno tak bezkarnie okradać – mówił pan Józef Matuszewicz.

– Mam niepełnosprawnego syna, i musiałem zamówić sobie taksówkę by dojechać do domu, bo spóźniłem się na autobus czekając na oddanie paragonu i wezwaną policję, która w niczym mi nie pomogła. Nie mogłem odejść wówczas bez pokwitowania zakupu, ponieważ w każdej chwili ktoś mógł mnie posądzić, o to, że coś z tego sklepu ukradłem, bo nie mam żadnego potwierdzenia zapłaty – dodaje.

W końcu pan Józef wyszedł z odbitym paragonem na ksero na kartce, na której kazał sobie skserować również opakowanie towaru wraz z nadrukowanymi cenami.
Czy to nie jest oszustwo w biały dzień? – pyta klient. Przecież takich paczek „świńskich ryjów” na sklepie jest około tysiąca, a jeśli policzyć ile jest sklepów w całej Polsce i pomnożyć to razy ilość paczek, to przecież są to kwoty liczone w dziesiątkach tysięcy.

Dwa tygodnie później pan Józef przyszedł do nas kiełbasą, której różnica cenowa na opakowaniu i paragonie znowu wynosi złotówkę. W dniu zakupu klient zgodnie z przyjętą w tym sklepie polityką zgłasza problem w punkcie obsługi klienta, gdzie na obsłużenie czeka kilkanaście minut. Kiedy pokazuje pracownikowi różnicę w cenie, ten żąda od niego paragonu. Sytuacja powtarza się. Z podobnym problemem do redakcji przychodzą do nas jeszcze dwie inne osoby, które proszą o interwencje w sprawie, oraz o anonimowość.

Dyrekcja Tesco tłumaczy, że nie jest to celowe działanie sklepu ale błąd systemu, w którym każdej nocy zmieniane są ceny. Rzadziej, ale zdarza się również, że jest to błąd pracowników. – Zauważyliśmy ten problem w naszym sklepie i w celu jego wyeliminowania i dobra naszych klientów w marcu powołaliśmy nową komórkę, która zajmuje się tylko i wyłącznie wyłapywaniem cen niezgodnych z tymi, które naliczane są przy kasach – usłyszeliśmy od Teresy Chojnackiej, dyrektora Tesco w Jeleniej Górze. W przypadku Józefa Matuszewicza dyrekcja tłumaczy, że jest to znany im klient, który od lat wyszukuje produkty z tzw. różnicą cenową i się awanturuje. – Nigdy nie żądamy od klientów paragonów. Pytamy klientów, czy możemy go zatrzymać, a jeśli się nie zgadzają, kserujemy go dla siebie i oddajemy paragon kupującemu.

Jak mówi szefowa jeleniogórskiego oddziału inspekcji handlowej Iwona Kozak-Matysiak, marketom bardzo trudno jest udowodnić, że jest to zabieg stosowany nagminnie i celowo. – Ludzie nie zgłaszają nam tego od razu, ale po upływie dłuższego czasu, kiedy towaru już dawno nie ma w sklepie. Poza tym, dyrektorzy i pracownicy sklepu tłumaczą zawsze, że zmiany cen nastąpiły rano i nie zdążyli jeszcze wymienić etykiet z cenami na stoiskach.

Jadwiga Reder-Sadowska, miejska rzeczniczka konsumentów zapewnia, że równie bezprawne jest żądanie od klienta paragonu, który jest własnością kupującego. –
Paragon jest świętą własnością klienta, jest to pokwitowanie zakupu oraz zapłaty, dlatego sklep ma prawo skserować go sobie po czym ma obowiązek oddania go klientowi – mówi. Nie jest winą klienta fakt, że sprzedawca pomylił cenę towaru na jego niekorzyść. Dlatego pracownicy nie robią żadnej łaski, że oddają pieniądze klientom. Sklep może prosić nas o oddanie paragonu jedynie w przypadku zwrotu towaru i tylko wówczas kiedy na pokwitowaniu nie ma innych artykułów.

Jak klienci mogą bronić się przed nieuczciwymi praktykami sprzedawców?
Przede wszystkim o sprawie trzeba jak najszybciej zawiadomić osobiście lub telefonicznie inspekcję handlową, która w Jeleniej Górze znajduje się przy ulicy Groszowej 1, pod numerem tel. (075) 75 25 240. Jeśli w podobny sposób, lub na tym samym towarze oszukanych zostało kilka osób, pozew zbiorowy z powództwa cywilnego można złożyć do sądu. W przypadku posiadanych dowodów, takie same działanie podejmuje inspekcja handlowa.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (58)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy uważam że Poczta Polska:

Oddanych
głosów
214
wymaga dużej restrukturyzacji
62%
wymaga likwidacji
20%
jest dobrze jak jest
19%
 
Głos ulicy
Zagłosujemy na obecnego burmistrza
 
Miej świadomość
Czy warto dopłacać?
 
Rozmowy Jelonki
Dzieci wypoczywały w Brennej
 
Aktualności
Biegają na orientację
 
112
Charytatywnie na Błoniach
 
112
Był poszukiwany aż trzema listami gończymi!
 
Polityka
Tusk popiera Łużniaka!
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group