Brunon W. został skazany przez sąd pierwszej instancji na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Podczas ostatniej rozprawy w sądzie apelacyjnym (w piątek, 5.08) obrona próbowała udowadniać, że wyrok jest niesłuszny, bo sąd rejonowy oparł go na błędnym założeniu o winie oskarżonego nie mając żadnych dowodów wskazujących na jego sprawstwo. Mecenas Jerzy Janik żądał uniewinnienia lub uchylenia wyroku do ponownego rozpoznania.
- Sąd nie podzielił żadnego z zarzutów obrońców i uznał, że sąd rejonowy poczynił poprawne ustalenia wskazujące na faktyczną winę Brunona W. – mówił sędzia Tomasz Skowron. – W ocenie sądu opinie biegłych – wbrew temu co sądzi obrona – nie wykluczają się, a wzajemnie się uzupełniają. Biegły poddał bowiem badaniom głos z innego nagrania rozmowy telefonicznej Brunona W. i porównał go ze zgłoszeniem z dnia 13 czerwca br. uznając, że głos zawiadamiający o fałszywym alarmie bombowym jest głosem Brunona W. W związku z tym, że w dniu zgłoszenia Brunon W. był na wakacjach w Turcji, a telefon z którego dokonano zgłoszenia zalogował się Wałbrzychu, biegły uznał, że Brunon W. musiał posłużyć się inną osobą, która przyłożyła telefon do drugiego telefonu. Podnoszona przez obronę argumentacja, że krzyżowe przyłożenie telefonów do siebie spowodowałoby charakterystyczne przerwy w rozmowie, również została przez biegłego obalona, ponieważ w opinii uzupełniającej biegły takie luki w nagraniu zauważył i uznał, że mogły one wynikać właśnie z takiego działania. Natomiast opinie biegłych zawsze są wyrażane w skali prawdopodobieństwa, a nie 100-procentowej pewności – dodał sędzia Tomasz Skowron.
Sąd apelacyjny uznał za słuszne argumenty prokuratury, że wyrok sądu pierwszej instancji był rażąco zaniżony i niewspółmierny do społecznej szkodliwości czynu, dlatego podniósł karę do 1,5 roku więzienia na okres próby czterech lat. Nie zgodził się jednak z żądaniami oskarżyciela, który wnioskował o bezwzględną karę więzienia w wysokości dwóch lat i trzech miesięcy.
Jak już pisaliśmy, przedmiotem rozprawy było zgłoszenie z 13 czerwca 2014 roku. Do Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu i Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze zadzwonił nieznany mężczyzna, który poinformował, że w trzech budynkach jeleniogórskiego sądu: przy ul. Kościuszki, Bankowej i Wojska Polskiego, jego kolega podłożył ładunki wybuchowe. Jednak w związku z tym, że nie było to pierwsze takie zgłoszenie w jeleniogórskim sądzie, zapadła decyzja, by na czas prowadzonego przeszukiwania obiektów, nie ewakuować ani pracowników, ani też nie odwoływać zaplanowanych na ten dzień posiedzeń sądu. W tym dniu miały się odbyć dwie rozprawy Dawida W., syna Brunona W., który na pierwszą ze swoich rozpraw dotarł, a na drugą już nie. Prokuratura uznała to za dowód winy Brunona W.